Podróż, która mnie zmieniła: Lottie Gross
Od największego mitu w literaturze podróżniczej po wymarzone miejsce, którego jeszcze nie widziała – autorka Lottie Gross dzieli się podróżami, które ją zmieniły. Lottie Gross jest zajętą kobietą. Jako pisarka podróżnicza, autorka, mówczyni i założycielka popularnego biuletynu Talking Travel Writing ma bardzo napięty harmonogram – ale to nie nowość. Przed ukończeniem studiów Lottie pisała dla National Geographic Traveler, wyprodukowała krótki film o kobiecej wiosce Umoja w Kenii i zapewniła sobie upragnioną pracę w wydawnictwie podróżniczym Rough Guides. Lotte Groß Lottie Gross, autorka książki Weekendy przyjazne psom Od tego czasu Lottie ma między innymi...
Podróż, która mnie zmieniła: Lottie Gross
Od największego mitu w literaturze podróżniczej po wymarzone miejsce, którego jeszcze nie widziała – autorka Lottie Gross dzieli się podróżami, które ją zmieniły
Lottie Gross jest zajętą kobietą. Jako pisarka podróżnicza, autorka, mówczyni i założycielka popularnego biuletynu Talking Travel Writing ma bardzo napięty harmonogram – ale to nie nowość.
Przed ukończeniem studiów Lottie pisała dla National Geographic Traveler, wyprodukowała krótki film o kobiecej wiosce Umoja w Kenii i zapewniła sobie upragnioną pracę w wydawnictwie podróżniczym Rough Guides.
Lotte GroßLottie Gross, autorka Weekendów przyjaznych psom
Od tego czasu Lottie pisała między innymi dla The Times, The Sunday Times, The Telegraph, The Independent i i. Podróżowała do mniej podróżowanych krajów, takich jak Etiopia i Albania, i otrzymała tytuł Młodej Pisarki Podróżniczej Roku 2021.
Po napisaniu kilku przewodników i tytułów stolików do kawy, obecnie jest autorką własnej książki: Weekendy przyjazne dla psów: 50 przerw w Wielkiej Brytanii dla Ciebie i Twojego psa.
Tutaj opowiada nam, dlaczego napisała tę książkę, jak zmieniły ją podróże i jak udało jej się osiągnąć tak wiele w tak krótkim czasie.
Jako doświadczony pisarz podróżniczy, jaki jest według Ciebie największy mit w dziedzinie pisania podróżniczego?
Że zarabiasz na podróżach. Część mojej pracy związana z podróżami jest w zasadzie bezpłatna – rzadko otrzymywałem wynagrodzenie za czas spędzony w drodze. Zamiast tego dostaję wynagrodzenie za słowa, które później napiszę, co oznacza, że w przypadku pecha 10-dniowa wycieczka może czasem przynieść mi jedynie 200 funtów zysku. Ale mogę to zmusić do działania. Chodzi o to, aby z każdego wyjazdu zebrać taką ilość zamówień i zadań, aby spędzony tam czas był opłacalny finansowo.
Masz wymarzoną pracę. Czy pamiętasz pojedynczy łut szczęścia, czy był powolny i stały?
Zawsze wiedziałem, że chcę zostać dziennikarzem i że podróżowanie powinno stanowić dużą część mojej pracy, więc ciężko pracowałem, aby mieć pewność, że wszystko, co robię, doprowadzi mnie do kariery pisarza i podróżnika. Myślę, że szczęśliwym momentem był moment, gdy Rough Guides poszukiwało asystenta redaktora internetowego na poziomie podstawowym w tym samym czasie, gdy zdobywałem dyplom z dziennikarstwa, ale wszystko później zostało naprawdę wygrane dzięki ciężkiej pracy.
Lottie została przedstawiona w pracy w Rough Guides
Podczas studiów skupiłem się na reportażach międzynarodowych i pisaniu z podróży, ciężko pracowałem nad aplikacją do Rough Guides i przed opuszczeniem uniwersytetu nawiązałem jak najwięcej kontaktów z pisarzami podróżniczymi. Wszystko to pomogło mi zdobyć tę rolę w moim ulubionym wydawcy podróżniczym i od tego momentu zacząłem budować karierę, kontynuując kontakty, biorąc na siebie jak największą odpowiedzialność w pracy oraz ucząc się od doświadczonych redaktorów z branży i słuchając ich.
Dużo podróżowałeś sam. Czy pamiętasz jakieś owłosione momenty?
Zawsze byłem bardzo szczęśliwy w podróży i nie przeżyłem zbyt wielu katastrof, ale w Etiopii przeżyłem jeden z najstraszniejszych momentów.
Podróżowałem samotnie po kraju przez dwa tygodnie bez czkawki, aż dotarłem do Bahir Dar, aby przez kilka dni odpocząć nad jeziorem przed długim lotem do domu. Zapytałem w porcie o wycieczki statkiem do klasztoru na wyspie, ale później zdecydowałem, że wolę spać, niż wstawać na wyjazd o 8 rano.
MarcoBallina/ShutterstockJezioro Tana z Bahir Dar w Etiopii
Dzień spędziłem jeżdżąc tuk-tukiem z nowym znajomym poznanym w autobusie, a potem siedzieliśmy w hotelowym lobby popijając piwo i oglądając etiopskie telenowele. Mężczyzna organizujący wycieczki statkiem wtargnął tego wieczoru do holu mojego hotelu i podszedł prosto do mnie, wyrwał mi piwo z ręki i zagroził, że je stłucze i zrobi mi krzywdę, jeśli nie dam mu 800 birr. Był pijany, naćpany (używką do żucia) i absolutnie wściekły.
Chaos nastąpił, gdy wszedł ochroniarz hotelu i wycelował w mężczyznę AK47, a w bójkę włączył się cały bar. Zostawiłem 800 Birr na stole i po cichu wymknąłem się, podczas gdy wszyscy się o to kłócili, i nie spałem przez resztę nocy, aż do odjazdu autobusu o 5 rano, bojąc się, że przyjdzie po więcej.
Czy możesz opowiedzieć nam coś bardziej pozytywnego o podróży, która Cię zmieniła?
Kiedy miałem 21 lat, spędziłem trzy miesiące w Kenii – na pół etatu bawiąc się w turystykę, na pół pracując nad moją pracą dyplomową na uniwersytecie. To były prawdopodobnie najbardziej pełne przygód trzy miesiące w moim życiu. Podróżowałam zupełnie niezależnie, zabierając mamę nocnym pociągiem z Nairobi do Mombasy, a potem na jej pierwsze w życiu safari. Po tym, jak odleciała do domu, spędziłam dwa miesiące autostopem ze stolicy do granicy z Etiopią, gdzie kręciłam swój film uniwersytecki – studium społeczności kobiecych na całym świecie – i z powrotem przez cudownie odległy obszar zwany Jeziorem Turkana.
Uniwersytecki film Lottie o kobietach z Umoja
Nigdy nie byłem w miejscu tak odległym, suchym i surowym i nigdy nie podróżowałem poza granicami „tradycyjnego” transportu. Ponieważ nie było drogi, po której można było jechać, do miejsc, do których chcieliśmy dotrzeć, nie kursowały autobusy, więc zamiast tego korzystaliśmy ze zbieracza wiśni, aby jeździć ciężarówkami pełnymi worków ONZ z ryżem i fasolą lub wciskać się w tylne siedzenia samochodów należących do misjonarzy i pracowników pomocy misjonarskiej, aby dotrzeć tam, gdzie chcieliśmy. Tak dogadywali się wszyscy na północy. W północnej Kenii poznaliśmy mnóstwo niesamowitych ludzi – zakonnice, lekarzy, działaczy na rzecz praw kobiet i lokalnych nauczycieli, z niektórymi do dziś utrzymuję kontakt – i doświadczyliśmy gościnności jak nigdzie indziej. Tutaj naprawdę nauczyłam się życzliwości nieznajomych.
Moiz Husein Narrator/ShutterstockTrudne warunki na jeziorze Turkana
Kiedy teraz o tym wspominam, mam same dobre wspomnienia, ale pamiętam też, że czasami się bałem. Byliśmy dwiema młodymi kobietami – przyjaciółką antropolożką i ja – podróżującymi samotnie po niezwykle odległym regionie. Na niektórych obszarach, które odwiedziliśmy, wojna domowa w Somalii położonej dalej na północ była świadkiem regularnych waśni między rywalizującymi rolnikami z użyciem broni oraz sporadycznych ataków terrorystycznych. Często myślę o ciężarach, jakie nałożyliśmy na ludzi podczas naszej podróży na północ: o kobiecie, która kazała nam spać ze swoimi kurczakami i kozami, kiedy przybyliśmy do jej wioski o 2 w nocy, nie mając gdzie się zatrzymać, o chłopcu, który zabrał nas do swojego domu na lunch, spotkał swoją matkę i oprowadził nas po swojej wiosce.
Ta podróż mnie zmieniła, ponieważ naprawdę skłoniła mnie do zastanowienia się nad wpływem, jaki wywieram na miejsce docelowe. Niekoniecznie wpływ na środowisko, ale wpływ mojej obecności i tego, ile biorę z miejsca, a co daję w zamian. Myślę i mam nadzieję, że dzięki temu stałem się bardziej odpowiedzialnym i pełnym szacunku podróżnikiem.
Opowiedz nam o swojej nowej książce
Weekendy przyjazne psom to niezbędny przewodnik po podróżowaniu z psem po Wielkiej Brytanii. W dużej mierze zainspirowałem się podróżami, które odbyłem z moim zmarłym Manchester Terrierem, Milo. Zwiedziliśmy wszystko, od centrum Lincolna po wyspy Scilly w Kornwalii, a on podczas naszych przygód meldował się ze mną w kilku najciekawszych hotelach w Wielkiej Brytanii.
Lotte GroßTo psie życie
Podróżowanie z nim (przez większość czasu) sprawiało mi prawdziwą radość, ale były chwile, kiedy zdawałem sobie sprawę, że nie wszystkie hotele „przyjazne psom” są w rzeczywistości tak przyjazne psom. Byli tolerancyjni wobec psów, ale z pewnością nie byli zachwyceni widokiem zwierzaka u swojego boku, a wielu z nich miało absurdalne zasady, takie jak „zakaz szczekania” i „zakaz łapania mebli, nawet gdy jestem sam w pokoju” (nigdy nie opanowałem dyscypliny telepatycznej).
Lotte GroßWeekendy przyjazne psom oddzielają miejsca „tolerujące psy” od miejsc naprawdę przyjaznych psom
Byłem również sfrustrowany brakiem przydatnych treści na temat podróży przyjaznych psom w Wielkiej Brytanii. Jest mnóstwo informacji na temat spacerów, pubów i hoteli, ale bardzo mało na temat rzeczywistych atrakcji, od muzeów, które można odwiedzić z psem, po atrakcje i wycieczki, które można zarezerwować dla całej rodziny. Dlatego zebrałam tę książkę w całość. Obejmuje 50 weekendów w całej Wielkiej Brytanii, w każdej lokalizacji wybranej ze względu na przyjazność psom, wraz z pomysłami na inne zajęcia z psem, poza jedzeniem, spaniem, piciem i spacerami.
Jaka jest najbardziej zaskakująca rzecz, której nauczyłeś się podczas swoich badań?
Byłem naprawdę zaskoczony, jak bardzo historia starożytna jest częścią krajobrazu Wielkiej Brytanii. To właśnie na Dartmoor byłem całkowicie zahipnotyzowany, spacerując wśród rzędów kamieni w Merrivale, które do dziś stanowią tajemnicę, ponieważ nie mamy konkretnego pojęcia, co one oznaczają ani do czego mogły zostać wykorzystane. Być może są miejscem pochówku lub obiektem ceremonialnym. Kto wie?
Lotte GroßLottie i jej pies – Bellever Tor
Stałem w okrągłych domach z epoki brązu na zboczach pobliskiego Bellever Tor, a na wzgórzach Shropshire spacerowałem po fortach na wzgórzach z epoki żelaza z charakterystycznymi rowami, które niegdyś tworzyły ich fortyfikacje, z widokiem na zielony, pofałdowany krajobraz.
W starożytnej historii Wielkiej Brytanii podoba mi się to, że jest wszędzie, ale jeśli nie wiesz, czego szukać, to nie ma jej nigdzie. Jednak przy właściwym oku lub właściwym przewodniku można znaleźć dowody naszych przeszłych cywilizacji na całej tej ziemi. To absolutnie fascynujące.
Czy nadal masz wymarzony cel podróży, którego jeszcze nie widziałeś?
Tylu! Ledwo dotknęłam powierzchni tej ziemi, więc są setki miejsc, które chciałabym odwiedzić, ale ostatnio zakochałam się w Uzbekistanie. Uwielbiam pustynie i góry i słyszałem, że w tym środkowoazjatyckim kraju jest ich mnóstwo, więc chętnie spędziłbym trochę czasu na szlakach turystycznych lub w pustych przestrzeniach.
Shchipkova Elena/ShutterstockGóry Chimgan w Uzbekistanie
Hotel czy hostel (lub kemping)?
Hotelu, proszę. Albo chociaż prywatny pokój w hostelu. Jestem już za stary na akademik i wolę mieć gorący prysznic i ładny materac, niż spać pod płóciennym prześcieradłem.
Czy liczysz kraje?
Absolutnie nie. Jest to próżne i powierzchowne ćwiczenie, które nie ma wpływu na światowe doświadczenia. Pomysł, że ktokolwiek chciałby odwiedzić każdy kraj na świecie, gdy mamy kryzys klimatyczny, jest szczerze mówiąc absurdalny. Chcemy, aby nasze podróże były wzbogacające i znaczące, a nie przykrym obowiązkiem.
Na koniec, jakie było Twoje najważniejsze doświadczenie z podróży?
Lot nad wybrzeżem i na pustynię w Namibii maleńkim czteromiejscowym samolotem to zdecydowanie najbardziej ekscytujące przeżycie, jakie kiedykolwiek przeżyłem. Widok plaży zamieniającej się w pustynię, gdzie wydmy należą do najwyższych na świecie, a jeśli przyjrzysz się uważnie, zobaczysz zebry biegające po piasku, na zawsze zapisze się w mojej pamięci.
Smelova/ShutterstockMiejsce, w którym pustynia Namib łączy się z Oceanem Atlantyckim
Nigdy też nie zapomnę chwili, kiedy w samolocie podeszliśmy tak blisko ziemi, że prawie zaalarmowałem pilota, zanim ziemia opadła nam spod nóg i lecieliśmy przez ogromny kanion pośrodku pustyni. Wciąż mam dreszcze na samą myśl o tym.


Dog-Friendly Weekends to podręczny przewodnik po wakacjach przyjaznych psom w Wielkiej Brytanii, zawierający informacje o muzeach, w których można zabrać psa, zabytkowych kolejach, po których pies może bezpłatnie jeździć i niezliczonych spacerach dla całej rodziny. Co najważniejsze, odróżnia osobę jedynie „tolerancyjną dla psów” od tej prawdziwie przyjaznej psom.
Zdjęcie główne: Andrzej Kubik/Shutterstock
.