Witaj Londynie
Siedemnaście krajów, cztery kontynenty, międzynarodowa linia danych, a później pełne opłynięcie globu – jesteśmy w domu. Jesteśmy w domu. Pożegnaliśmy się w sierpniu ubiegłego roku. Siedemnaście krajów, cztery kontynenty, międzynarodowa linia danych, a później pełna podróż dookoła świata – jesteśmy w domu. Rzeczy są inne. Rowery Borisa są teraz czerwone. Torysi mają większość. A Robert Peston zapuścił włosy. Mężczyźni wydają się wyżsi. Kobiety są bardziej efektowne, ale mogę tak pomyśleć dopiero po roku chodzenia w ubraniach turystycznych. obcasy. Boże, oni czują się niesamowicie. Nagle znowu jestem elegancki. A potem oczywiście bolą, ale co tam...
Witaj Londynie
Siedemnaście krajów, cztery kontynenty, międzynarodowa linia danych, a później pełna podróż dookoła świata – jesteśmy w domu
Jesteśmy w domu.
Pożegnaliśmy się w sierpniu ubiegłego roku. Siedemnaście krajów, cztery kontynenty, międzynarodowa linia danych, a później pełna podróż dookoła świata – jesteśmy w domu.
Rzeczy są inne. Rowery Borisa są teraz czerwone. Torysi mają większość. A Robert Peston zapuścił włosy.
Mężczyźni wydają się wyżsi. Kobiety są bardziej efektowne, ale mogę tak pomyśleć dopiero po roku chodzenia w ubraniach turystycznych. obcasy. Boże, oni czują się niesamowicie. Nagle znowu jestem elegancki. A potem oczywiście boli, ale do cholery, dowiozą mnie z Charing Cross do Sagar, gdzie spotykam się z przyjaciółmi na kolacji.
„Inwazja hipsterów dotarła do Stepney Green. Wschodni Londyn nie należy do nikogo, ale nadal jestem terytorialny”.
Przeszukuję sklepy w poszukiwaniu kardiganu do kolan, mój stary jest wciąż zapakowany. Nie wyobrażam sobie matki bez zakrywających ją dżinsów, nieskromnej, gdy jest naga. Całuje mnie na powitanie.
Ee kitha obesta oyseh beh? ona mnie pozdrawia. Co to za stan? Nawiązuje do cery, którą mi przekazała, którą tak beztrosko zabrudziłam słońcem. Prowadzi mnie do środka.
Nie ma łez. Łzy to nie nasza bajka. Najmłodsza z moich pięciu sióstr jest teraz mężatką. Inna ma nowe dziecko. My, Abdullahowie, jesteśmy po prostu zdatni do zawarcia małżeństwa i płodni.
Inwazja hipsterów dotarła do Stepney Green. Wschodni Londyn nie należy do nikogo, ale nadal jestem terytorialny. Przechodzę przez cmentarz św. Dunstana i jak zawsze mnie to uspokaja. Idę szybciej obok Ben Johnson Road. Mam 33 lata, jestem za stara, żeby chłopcy mnie nękali na rogach ulic, ale pamięć jest silniejsza niż mięśnie, więc i tak przyspieszam.
Obserwuję osoby dojeżdżające do pracy w londyńskim metrze i narasta we mnie samozadowolenie podróżnika. To nie ma znaczenia, karcę ich pośpiech – ale prawda jest taka, że tak jest. Ludzie wciąż mają życie do przeżycia. Nikt nie wie i nikogo nie obchodzi, że tak długo mnie nie było i że widzę wszystko inaczej.
Wkrótce wyjeżdżamy na kilka miesięcy do Francji, więc ściskam Londyn tak mocno, jak tylko mogę. jem. Oj, jem i jem, i jem. Bangalore Express w banku, Kati Roll Company w Oxford Circus, Lahore Kebab House w Whitechapel, Zeera w Mile End. Dla zrównoważenia obżarstwa spaceruję kanałami. Robię swoje pierwsze sub-30 5k. Jestem sprawniejszy, niż się obawiałem.
Idę do kina – pierwszy raz od roku – i kupuję ogromną kombinację popcornu i coli. Siedzę sam i czuję się komfortowo.
wydaję. Kupuję Estée Lauder Advanced Night Repair, kapsułki witaminowe Thierry Mugler's Angel i Viviscal oraz wszechstronną włoską torbę materiałową. Połykają setki z mojego domowego bufora i zaprzeczają filozofii podróżnika, ale mi to nie przeszkadza, bo od bardzo dawna nie czułam się całkowicie czysta i całkowicie piękna, a teraz czuję.
Odwiedzam Richmond Park i obserwuję wędrujące po okolicy jelenie. Przechodzę o zmierzchu przez most Waterloo i obserwuję, jak sylwetka na tle nieba ciemnieje pod wpływem późnego letniego słońca. Czuję szum i bicie serca mojego rodzinnego miasta i czuję szczęście, które jest głębokie i głębokie.
Witaj Londynie, płaczę cicho. Jak miło być w domu.
Very British Problems Roba Temple’a to przezabawne spojrzenie na brytyjską psychikę, pokazujące, że jesteśmy narodem niezręcznych społecznie, ale mających dobre intencje dziwaków, którzy każdego dnia walczą o przetrwanie bez przepraszania nieożywionego obiektu.
Misja: Czas marzeń
.