Daleko od domu

Daleko od domu

Cóż, to bije A12. Gdybym był w domu, wypiłbym poranną kawę w naszym mieszkaniu na piątym piętrze i obserwował i słuchał ruchu na ruchliwej ulicy i przejściu poniżej. Pociągi przybyły i rozciągały się na Underground Station Newbury Park i zabierają tysiące osób dojeżdżających do pracy do ruchliwego i głośnego centrum Londynu. Nie ma mnie w domu. Właściwie jestem daleko od domu.

Jest 5:30, a słońce właśnie wzrosło. Piję świeżą czarną kawę uprawianą na miejscu na Tanna - wulkanicznej wyspie w Vanuatu. Nie ma mleka, ale dodałem dużo cukru, aby to zrekompensować. Zauważyliśmy na naszym balkonie w Surfside w dzielnicy Pango w Efat, Vanuatu. Silny, chłodny wiatr wieje z morza i jest powódź. Za nami księżyc wciąż jest wysoko na niebie, a słońce otwiera się nad horyzontem po lewej stronie, a chmury zanurzyły się w delikatnym różowym kolorze. Fale pękają zaledwie kilka metrów pod nami.

„Czego możemy chcieć więcej?” Kia pyta. „Może trochę mleka” - mówię z uśmiechem.

Jetlag upewnił się, że wstaniemy wcześnie. Przybyliśmy do dwóch wczoraj po południu po bardzo długiej podróży z Londynu przez Singapur i Australią. W sumie spędziliśmy około 24 godzin w samolocie i zajęło to prawie 36 godzin od początku w Londynie do lądowania w Port Vila na trzech kontynentach. Byliśmy wyczerpani i pilnie potrzebowaliśmy prysznica, ale najważniejsza rzecz: przyjechaliśmy bezpiecznie z naszym bagażem, a oprócz nieco rozlanego ryżu i curry, na moich spodniach w drugim locie, bez załamania.

Po rozpoczęciu w Brisbane zasnąłem, a wkrótce potem obudziłem się z turkusowymi rafami, piaszczystymi plażami i zielonymi wyspami. Kiedy sprawdziłem naszą trasę lotu, zakładam, że była to Nowa Calmedonia, ale nie jestem pewien. Nasze pierwsze spojrzenie na nasz cel było dość dramatyczne, ale nie było to tylko niebieskie niebo i marzycielski biały piasek. Było popołudnie, pochmurno i padało.

Po dość długiej linii w Customs, uśmiechu i znaczku urzędnika, złapaliśmy nasz czekany bagaż z przenośnika pasa, szybko wymieniliśmy kilka dolarów na lokalną walutę (Vatu) i wyszliśmy na zewnątrz, aby wziąć taksówkę do naszego zakwaterowania. Znaleźliśmy wyspę tropikalną, bujną i zieloną, ciepłą i wilgotną, ale z chłodną morską wiatrem, który nad nami wieje.

Kiedy dotarliśmy do hotelu, było trochę zamieszania: być może będziemy musieli zmienić miejsce na naszą trzecią noc, ale Samantha, australijska właścicielka, mówi nam: „Nie martw się”. Ufamy, że robi to dobrze, więc poszliśmy do naszego pokoju. Znajduje się bezpośrednio na plaży, przewiewnie i chłodno z doskonałym widokiem. Dachy są okładane słomy, a wystrój jest prosty - w sam raz.

Byliśmy absolutnie wstrząśnięci, więc po krótkim prysznicu i krótkim spacerze na plażę postanowiliśmy się drzemać i wstać na obiad o 18:00. To nie poszło zgodnie z planem. Dwanaście godzin później budzimy się na naszą „szybką drzemkę” i tutaj - tak daleko, jak nigdy wcześniej z domu. Pierwszy dzień „Nasza podróż twojego życia”. To wszystko. Nie mogę tego zrozumieć. Dziś rano siedzimy na balkonie, obserwujemy wschód słońca nad Oceanem Spokojnym i wąchać morskie powietrze. Jeśli jest to znak, że nadejdzie, to ... cóż, co moglibyśmy bardziej lubić?

Jesteśmy tutaj i jesteśmy szczęśliwi. Osatakowanie zajmie trochę czasu, ale czy wiesz co? Bez martwienia się. Chodźmy i zjedzmy śniadanie w domu plażowym.

Misja: Atlas & Boots
 .
 

Kommentare (0)