Nazwij mnie divą, ale skończyłem z biwakowaniem
Wszyscy mamy pewien obraz siebie: poczucie tego, kim jesteśmy, co lubimy, a czego nie, jakie są nasze mocne i słabe strony. Gdybym poprosił Cię o wymienienie trzech dobrych i trzech złych rzeczy o sobie, prawdopodobnie zrobiłbyś to z łatwością. Moje pozytywne cechy to determinacja, zaradność i lojalność. Z drugiej strony negatywne jest to, że jestem uparta, ambitna i niecierpliwa. Pomiędzy tymi sześcioma dużymi cechami znajdują się setki mniejszych: jak nie mogę znieść spóźnień, jak nie lubię dzielić się jedzeniem, jak nie oglądam filmów wcześniej…
Nazwij mnie divą, ale skończyłem z biwakowaniem
Wszyscy mamy pewien obraz siebie: poczucie tego, kim jesteśmy, co lubimy, a czego nie, jakie są nasze mocne i słabe strony. Gdybym poprosił Cię o wymienienie trzech dobrych i trzech złych rzeczy o sobie, prawdopodobnie zrobiłbyś to z łatwością.
Moje pozytywne cechy to determinacja, zaradność i lojalność. Z drugiej strony negatywne jest to, że jestem uparta, ambitna i niecierpliwa. Pomiędzy tymi sześcioma dużymi cechami znajdują się setki mniejszych: jak nie mogę znieść spóźnień, jak nie lubię dzielić się jedzeniem, jak nie oglądam filmu, dopóki nie przeczytam książki.
Posiadanie obrazu siebie nie jest ani wyjątkowe, ani interesujące. Interesujące jest to, kiedy dowiadujesz się, że mylisz się co do siebie. Na przykład, jeśli zapytasz mnie, czy jestem choć trochę podobna do Meredith z The Parent Trap...
Powiedziałbym: „Oczywiście, że nie”. Wyszedłem! Mam zdjęcia, które to potwierdzają!
- alt=““>
- alt=““>
- alt=““>
- alt=““>
- alt=““>
- alt=““>
- alt=““>
- alt=““>
- alt=““>
- alt=““>
- alt=““>
- alt=““>
Mój obraz siebie mówi mi, że jestem żądna przygód i kocham przyrodę oraz że lubię wylegiwać się przy kominku po orzeźwiającej kąpieli w strumieniu na końcu szlaku. Jednak po naszej ostatniej rundzie biwakowania (w San Agustin w Kolumbii) uświadomiłam sobie prawdę, która jest taka, że nie lubię przebywać na zewnątrz i nie czuję się komfortowo wylegując się z szumowiną we włosach.
Prawda jest taka, że nienawidzę biwakowania. Starałem się to lubić, naprawdę. Po niepewnym początku Peter i ja rozbiliśmy obóz jeszcze kilka razy, ale poczułem się nieszczęśliwy. Kemping jest jak tysiąc kawałków papieru: chcę posiedzieć na zewnątrz, ale widzę gąsienice na nodze, chcę ugotować coś i znaleźć kraba na patelni, chcę wziąć prysznic, ale znajduję w nim dwa monolityczne chrząszcze, chcę iść do toalety, ale to wygląda jak Milczenie owiec (ćmy, a nie kanibale).
- alt=““>
- alt=““>
- alt=““>
Na szczęście nie boję się już pająków (więcej o tym za tydzień), ale robaków nadal śmiertelnie się boję. Lubię też brać prysznic wieczorem, czuć się czysto i spać w prawdziwym łóżku. Przejdźmy od razu do rzeczy: tak wyglądam i czuję się, gdy zatrzymuję się w jakimś ładnym miejscu (styczeń 2015).
stary=„„>Atlas i buty
Tak wyglądam i czuję się podczas biwakowania (luty 2015).
stary=„„>Atlas i buty
Dlatego nie chcę już tego robić – skończyłem z biwakowaniem. Wiem, że jest tani i wiem, że Peter to uwielbia, i wiem, że od sześciu miesięcy nosi na plecach 2-kilogramowy namiot, ale nienawidzę tego. Nie pozwoliłabym mu oglądać Bezsenności w Seattle trzy dni z rzędu, więc nie może mi na to pozwolić.
Nazwij mnie divą, jeśli chcesz, powiedz, że nie jestem „prawdziwym” turystą z plecakiem lub że nie spełniam jakichś arbitralnych standardów kultu na świeżym powietrzu. Już mi przeszło.
Misja: Atlas & Boots
.