Powrót do Indii II: historia mojego ojca

Powrót do Indii II: historia mojego ojca

W pierwszej części tej dwuczęściowej serii Peter opowiedział swoją historię Indii w poszukiwaniu długich przyjaciół ojca. Pięć lat po swojej pierwszej wizycie ojciec i syn wracają do Indii, aby ponownie spotkać się z tymi przyjaciółmi. Oto historia jego ojca.

Ten artykuł został opublikowany 14 lutego 2015 r. Na stronie magazynu Traveller z National Geographic

Boże Narodzenie 2013. Było popołudnie, a słońce spaliło nas ciepło na plecach. Staliśmy na parasolu werandzie i spojrzeliśmy na zakurzone ulice. Łagodna bryza dmuchnęła, która prawie nie poruszyła plątaniny elektryczności i kabli telefonicznych, które zostały owinięte między domami na tym stosunkowo bogatym przedmieściu Bhilwara w Radżastanie.

Każdy dom został pomalowany na różne pastelowe odcienie niebieskiego, zielonego i brzoskwini i umieszczone przed lazurowym niebo. Było cicho, a ulice były prawie puste.

To było naprawdę zaskakujące, ponieważ były to Indie.

Stałem w Joshi Brothers Satynarain i Radheshyam i mojego syna Piotra, którzy tak znacząco przyczynili się do powrotu i odwiedził tych dwóch starych przyjaciół w Bhilwara.

uczyłem oprócz jazdy na rowerze. Zarówno on, jak i jego brat starali się powitać samotnego Anglika, który był tak zagubiony w tej całkowicie obce kulturze. Byłem krótko przed końcem mojego ostatniego roku nauczania i naprawdę chciałem zobaczyć świat i spróbować coś „pomóc”. Złożyłem wniosek do dobrowolnej służby za granicą i ku mojej wielkiej zaskoczeniu zostałem przyjęty i poproszony o rozpoczęcie nowego projektu.

To był niesamowity czas, który głęboko mnie ukształtował. Udało mi się odpowiadać Radheshyamowi przez długi czas, ale w końcu minęło i straciliśmy kontakt. Pięć lat temu mój syn Peter postanowił, po wysłuchaniu tak wielu moich historii, które zaczęły od „What I What w Indiach”, i został już zarażony gorączką podróży, aby udać się do Indii i sprawdzić, czy może je wyśledzić moich dawno zagubionych przyjaciół. To była długa droga, ale na ulicy rzeczy dzieją się. Otrzymał ten sam rodzaj powitania.

alt = „”> spotkanie ze starym przyjacielem Satyanarayan Joshi, 2013

A co z tymi Indiami? Ten kraj, który zapamiętałem tak dawno temu. Ta kraina intensywnych kolorów. Takie światło. Niekończący się niebieski niebie i brązowy kurz, który wydawał się być wszędzie. Na rynkach, mocno na przyprawy w powietrzu, kobiety kucane skórą, takie jak skóra, srebrne bomby i srebrne naszyjniki, jaskrawoczerwone i niebieskie tradycyjne spódnice i bluzki z chustami głowicami, które zostały pokryte ze względu na twarz, otoczone koszami przepełnionymi warzywami, polerowanymi zielonymi pieprzami i pomarańczowymi kwiatami play. Hałas i ciągły zgiełk. Pełne autobusy. Twoje taksówki są ozdobione - jasna świątynia dla hinduskiego bóstwa. Duże czarne pary trenują grzmot nad suchym, żółtym poziomem między rzędami lśniących fioletowych wzgórz, które bardziej przypominają scenę ze starego zachodniego filmu.

i zawsze bezlitosne upał. Szybko przełącz się ze szkoły i włóż go do zimnego prysznica do wieczora, zanim woda się wyłączy. Usiądź przed elektrycznym tilatorem - ah, energia elektryczna już zawiodła. Poczekaj na wieczór, kiedy pawie dzwonią, gdy słońce szybko się spada, a noc jest gęsta, a gwiazdy są tak blisko.

i ludzie.

Ludzie, którzy rozmawiają, angażują się, chcą być twoim przyjacielem na całe życie, chcą być twoim bratem, gapić się i zadawać pytania-a następnie zapytać jeszcze bardziej, że Babu w jasnej białej piżamie, który siedzi w pociągu przeciwnym, który chce pokazać to wszystkim w powozie, i tak, podróżowałby całą drogę do Neu-Delhi, gdzie byłby szczęśliwy.

i dzieci w wieku szkolnym, doskonale ubrane w błyskawice, czyste mundury, które były w kolejce na poranne spotkanie przed flagą. To zawsze miało miejsce na dachu w chłodzie poranka i było bardzo poważną sprawą. Oto porządek i zaangażowanie.

Hałas, dramat i ciągły zgiełk na głównych ulicach wyłożonych stojakami Tchai. Krowy, które spokojnie stoją na ulicy i obserwują bezinteresowne. Świnie, które wąchają po odpadach. Red Kiran kręci nad nimi i czasami maszeruje święty mężczyzna z szafranem z wyciągniętą ręką od sklepu do sklepu.

Muzyka z najnowszego filmu hindi przebiegła ulicami, wysadziła okna i kampanowała na coś. I oczywiście ubóstwo. Ludzie, którzy nie mają nic oprócz tego, co trzymają w ramionach. I jest ich tak wiele. Brak sieci bezpieczeństwa tutaj. Brak gwarancji na jutro.

Ale wydaje się, że istnieje optymizm, niektóre nadzieje nawet w obliczu niemożliwych przeciwności losu.

Ale to wszystko zapisana pamięć - żywa retrospekcja Kalejdoskopu. Jak mogę umieścić i zorganizować te myśli i emocje? A jak to było wrócić? Wspaniały. Ten sam? Tak, to samo. Bez różnicy. Więcej ludzi. Zatłoczony. Więcej ruchu. Ale to samo.

Jak zawsze pełne sprzeczności i tak mylące, jak tam, kiedy tam byłem. Ale nigdy nie możesz być obojętny na Indie. Wydaje się, że reakcja zawsze jest tworzona i często przeciwna i diametralnie przeciwne reakcje, które mogą się zmienić w ciągu kilku minut.

Początkowo myślałem, że pomogę zmienić coś, aby poprawić rzeczy. Ale zbyt szybko widać ogromnego pomysłu, a nawet wyobraźni. Jest to następnie zastępowane pytaniem, cóż, co dokładnie chcę zmienić? Oczywiście, zwiększenie standardu życia wielu i pracy w celu zmniejszenia ubóstwa. Ale czy ręka w ręku z importem materializmu, uprzemysłowienia i zanieczyszczenia? Z pewnością dostałem o wiele więcej niż dałem.

W końcu stałem na słońcu na dachu i zastanawiałem się, gdzie pozostały wszystkie lata. Jak łatwo się wykluli. Kiedy tam stałem, poczułem, jak Radheshyam wziął mnie za rękę i delikatnie ją naciskał. Wydawało się, że rozumie moje zamieszanie i to było tak, jakbym nigdy nie odszedł.

Oczywiście pozostawiłem mi więcej pytań niż odpowiedzi.

Nadal jestem bardzo wdzięczny mojemu synowi za jego zachętę do powrotu, jego wsparcie, jego zainteresowania i miłości.

Misja: Atlas & Boots
 .